Tak więc doczekaliśmy kolejnej próby obowiązkowego instalowania aplikacji rządowej w smartfonach Polaków. A dokładniej – próby osadzenia tej aplikacji w fabrycznie nowych telefonach, zanim jeszcze trafią do rąk użytkowników. W rzadkim przypływie realizmu ustawodawca dodał do projektu ustawy zastrzeżenie „o ile jest to technicznie możliwe”. Niniejszy artykuł objaśnia, dlaczego możliwości techniczne nie zawsze przystają do rzeczywistości geopolitycznej.
Operację „preinstalacji” miałby przeprowadzać „autoryzowany sprzedawca”, terminu tego jednak nie sprecyzowano. Kim miałby on być? Kogo i w jaki sposób może naciskać polski rząd, aby wymusić ową preinstalację? Dlaczego takie zamierzenia są skazane na porażkę? Zapraszam do lektury!